czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 11

  Shun , który ani razu się jeszcze nie odezwał przyglądał się ze wszystkiemu ze spokojem.Po chwili cała jego uwaga skupiła się na małej wymianie zdań między Moką , a Dan'em. Zamiast skupić się na słowach przez nich wypowiedzianych skupił się na jej twarzy.Na jej lekko czerwonych ustach.Przygryzł niewidzialnie wargę i zmrużył oczy , ale po chwili znowu stał się "zimny."

  Oprócz Shun'a dziewczynie przyglądał się jeszcze blondyn z maską na twarzy.Cieszył się , że jeszcze raz ją ujrzał i może słuchać jej słodkiego głosu , który napawał Spectrę lekkim szczęściem.Uśmiechnął się niewidocznie , ale i tak Gus to zauważył.
- Co się stało , Mistrzu Spectra? - zapytał go Gus i zamrugał parę razy.
- Nic się nie stało. - powiedział blondyn spokojnie zamykając oczy i znów stał się obojętny.
Gus zmrużył oczy i rozglądnął się po obecnych tam ludziach.Znał między innymi Dan'a , Marucho , Mokę , Alice i Shun'a , ale Julie , rudowłosej Alice i Runo nie znał , ale bardzo dobrze znał chłopaka , który próbował stać się niewidzialnym , ale nic to nie dało.Zmrużył oczy patrząc na niego.
"Jak ktoś tak słaby mógł przeżyć?Przecież powinien umrzeć jako pierwszy , a oprócz mnie i Mistrza Spcetry i on jeszcze przeżył.Zadziwiające." - pomyślał niebieskowłosy. Nie trawił tego słabego chłopaka , ale nie okazywał tego.Po chwili  "kłótnia" między kuzynostwem zakończyła się zarobieniem przez szatyna guzem na głowie i siedział już spokojnie , a Marucho kontynuował. Po jakieś godzinie blondyn skończył mówić tak aby wszyscy zrozumieli.Oczywiście się wszyscy zgodzili na ten pomysł co ucieszyło chłopaka.Pod wieczór kiedy zrobiło się chłodniej Młodzi Wojownicy + Lync , Spectra , Gus i Mira poszli się przejść po mieście. Różowowłosy szedł na szarym końcu z opuszczoną głową w dół , ale kiedy ją podniósł zobaczył , że obok niego idzie Spectra. Młodszy chłopak od razu się spiął , ale spojrzał obojętnie na swojego dawnego lidera.
- Nie spodziewałem się , że taki ktoś jak ty przeżyje. - powiedział z lekkim uśmiechem Spectra.
- Jak widzisz przeżyłem i sobie poradziłem... - nie dokończył , bo mu przerwał blondyn.
- ...sam?To chciałeś powiedzieć , prawda? - powiedział i spojrzał na niego. Lync odkąd pamiętał bał się tej maski , bo przypominała mu demona , ale nie przyznawał się do strachu. - Wiem , że uratowała cię dziewczyna.Jesteś takim słabym i nic nie wartym stworzeniem , które nie ważne co zrobić to i tak się go nie pozbędziesz.Jesteś jak karaluch. - powiedział z chytrym uśmiechem patrząc w przerażone oczy chłopaka.Spectra patrzył jeszcze na niego , ale po chwili go wyprzedził , a Lync się zatrzymał z grzywką na oczach.Opuścił głowę w dół i zacisnął ręce w pięści.Uświadomił sobie , że Spectra miał rację co do tego , że jest słaby i nic nie warty , ale i tak nie powinien pokazywać swojego strachu silniejszym od niego , bo mogliby go "pożreć."

Streszczenie: Shun i Spectra przyglądają się twarzy Moki i są zachwyceni jej pięknem , ale nie pokazują to po sobie. Gus w tym samym czasie przygląda się innym tam zebranym i mruży oczy patrząc na Lync'a. Od zawsze nie trawił chłopaka , ale nie pokazywał tego po sobie.Kiedy zrobiło się chłodniej Młodzi Wojownicy i przetrwali Vexosi i Mira chodzą po mieście.Spectra rozmawia z Lync'em i mówi jakim jest słabym i nic nie wartym stworzeniem.Znowu porównuje go do karalucha i po chwili odchodzi.Do Lync'a docierają słowa Spectry i uświadamia , że jest tym kim opisał go blondyn , ale też wie , że nie może pokazać strachu , bo zostanie "pożarty."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz