środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 4

  Zło. Czym jest tak na prawdę zło?Zły może być tata , albo mama na nas gdy nie posprzątamy pokoju , albo przyniesiemy złą ocenę z sprawdzianu z matematyki.Zły może być kierowca samochodu , kiedy dostaje mandat za zbyt szybką jazdę.Zły może być przestępca , który napadł na bank , albo kogoś zabił , ale czy złym się rodzimy , czy złym stajemy się będą z w nieodpowiednim środowisku?

  Alice Baskerville zastanawiała się nad znaczeniem słowa zła , ale nie wiedziała czy powinna się tym martwić czy nie.Chodziła ulicami miasta tak bez celu.Wielu było takich ludzi jak ona , chodzących bez celu , albo z celem.Przechodziła obok jednej z alejek i ujrzała jak jakiś tęgi kolos grozi młodszemu , niższemu i o wiele słabszemu od niego chłopakowi.Nie mogła przejść obok obojętnie.Kiedy większy chłopak miał go ciąć mieczem podbiegła tam i kopnęła go celnie w krocze krzycząc aby zostawili chłopaka.Opuścił miecz i złapał się za krocze padając na kolana.Jego "kumple" rzucili się na nią , ale szybko i zwinnie ich ominęła i kopnęła ich tak samo jak ich szefa.Złapała chłopaka za rękę i wybiegła z alejki i biegł dalej.Kiedy byli w parku chłopak wyrwał rękę.Spojrzała na niego zaskoczona.
- Czemu to zrobiłaś!? - zapytał ją Lync.
- Uratowałam ci życie! - powiedziała do niego.
- Phi! - prychnął. - Sam sobie dałbym radę!Nie potrzebowałem twoje pomocy! - powiedziała krzyżując ręce na piersi.
- Mówisz , że dałbyś sam sobie radę , ale trząsłeś się jak osika ze strachu!! - powiedziała mrużąc na niego oczy.
Na policzkach Lync'a pojawił się rumieniec.Zawstydził się , ale też się wkurzył na Alice. Dziewczyna patrzyła na niego z zmrużonymi oczami.
- J-jednak dalej uważam , że sam dałbym sobie radę!! - powiedział patrząc na nią groźnie i zaciskając ręce w pięści. Alice zamrugała parę razy i przybliżyła twarz do jego co sprawiło , że chłopak bardziej się zarumienił. - C-co? - zapytał.
-Teraz cię pamiętam! - powiedziała. - Ty jesteś tym chłopcem od Ventus'a od Vexos'ów! - powiedziała z uśmiechem.
- Nie jestem chłopcem! - powiedział oburzony.
-Tak , tak. - powiedziała i machnęła na niego ręką z uśmiechem. - Jak ci na imię? - zapytała go.
-  Kultura wymaga aby się samemu najpierw przedstawić. - warknął mrużąc oczy.
- Okej.Ja jestem Alice Baskerville , a ty? - zapytała go mrużąc oczy.
- L-Lync Volan. - burknął pod nosem.Sam nie wiedział czemu przedstawia się wrogowi , ale uratowała mu życie.
- Lync , tak?Miło mi cię poznać! - powiedziała wyciągając rękę w jego stronę z zamkniętymi oczami i z uśmiechem.
- M-mi również. - powiedział i lekko zacisnął jej dłoń. - I d-dziękuję. - dodał ciszej opuszczając głowę w dół z lekkim rumieńcem.

Streszczenie: Podczas przechadzki po mieście Alice zastanawia się nad sensem zła.Kiedy przechodzi obok alejki zauważa jak chłopak próbuje zabić Lync'a. Interweniuje , pokonuje przeciwników , łapie za rękę Lync'a i ucieka.Kiedy są w parku rozmawiają przez chwilkę.Po chwili Alice się mu przedstawia z uśmiechem.Chłopak niechętnie podaje jej swoje imię i dziękuje jej po chwili za to , że go uratowała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz